Być kobietą, być kobietą… ech ciężki jest los niewiasty, zwłaszcza tej dążącej do aktualnie promowanego przez społeczeństwo ideału.

Dzisiaj mam ogromną ochotę ponarzekać sobie. Mówią, że nic tak nie poprawia nastroju jak wytykanie wad innym. Dla usprawiedliwienia dodam, że ostatnio dostało się panom, dla równowagi dzisiaj o płci pięknej. Ja nie wiem, czy faceci też tak mają, czy to tylko taka nasza kobieca przypadłość, że nie potrafimy docenić tego, co posiadamy. A jeśli chodzi o wygląd, to tu sytuacja ma się naprawdę kiepsko, bo czy znacie wiele kobiet zadowolonych ze swojego ciała?

Zrobiło się tłoczno ostatnio od takich mądrali, co to na każdym kroku wysuwają względem nas żądania, które to rzekomo mają na celu pomóc nam zbliżyć się do ideału kobiety 21 wieku. Mam dosyć słuchania wykładów na temat tego jak powinna wyglądać i zachowywać się kobieta idealna. Co to w ogóle za stwór? Nie dużo brakuje a będą dodawać takie ideały do 6-paku piwa, wyobrażacie sobie, tylko teraz niesamowita promocja, idealna kobieta gratis, albo jeszcze lepiej, do poczytnych magazynów dla pań dodatek, 10% idealnej kobiety dla kobiety powszechnej.

Trzy głębokie wdechy i już się uspokajam. Argumenty wytaczane w kierunku kobiet (a właściwie to kogokolwiek) jako jedynie słuszne, zazwyczaj wprowadzają mnie w stan furii. Może ta joga, jakoś pomoże mi się z tym uporać i spojrzeć na wszystko z większym spokojem. Tymczasem jednak opinie dotyczące np. mojego bicepsa (tak, mam super bicka) albo te o zbyt szerokich udach, które podobno nie wpisują się w kanon klasycznego piękna, sprawiają, że krew w moich żyłach buzuje jak szampan w nowy rok.

Jesteśmy zastraszane na każdym kroku, zmuszane do podążania drogą całkowicie niezgodną z naszym przeznaczeniem i popychane w kierunku mijającym się z wewnętrznym ja (ooo, znowu zawiało feminizmem i patosem). Nie wiem skąd taka ogromna presja na kobiety by podporządkowały się określonej ideologii. Tak jakby celem samym w sobie było dążenie do całkowitego ujednolicenia płci żeńskiej, tworząc miliony podobnych do siebie kopii. Czy to o to chodzi?

Wniosek jest jeden – nie lubimy siebie. Tylko kto za tym wszystkim stoi?

Czas na to co misie lubią najbardziej. Teorie spiskowe to moja specjalność, bo przecież nigdy nie jest tak, jakby się wydawało, że jest, a nawet jak jest, to zawsze można zmienić perspektywę i wszystko nabiera innych kształtów. Bazując na mojej może trochę wybujałej wyobraźni (przyznam, nie raz wywiodła mnie ona na manowce absurdu, nie pozwalając uschnąć w posusze dnia codziennego), wysunęłam dwie teorie.

Pierwsza – obwinia za wszystko grupę wysoko postawionych kobiet, które chcąc podporządkować sobie świat, trzymają w ryzach miliony niczego nie świadomych przedstawicielek płci pięknej.

Druga – głównych winowajców obarcza mężczyzn, którzy przerażeni wizją całkowitej likwidacji ich rasy (podobno biedakom pozostały jedynie 4 mln lat ze względu na degeneracje chromosomu Y) starają się wszystkimi możliwymi sposobami uratować ginącą płeć.

Bo niby dlaczego tyle atrakcyjnych kobiet robi sobie krzywdę, postępując na przekór swej naturze? Przykład, moja piękna przyjaciółka, typowa gruszka, ciągle niezadowolona ze swego ciała. Osoba o takim somatotypie nie będzie posiadała nigdy dwóch tyczek w miejscu nóg (i dzięki Bogu za to), bo i po co, skoro obdarzona została ona bardzo kobiecymi kształtami, których pewnie zazdrości niejedna posiadaczka sylwetki tzw. prostokąta. Nie warto poświęcać życia na dążenie do celów, które mijają się z naszym dobrem i wyrządzają wiele szkody w zdrowiu psychicznym i fizycznym. Bo po cholerę piękna, seksowna kobieta chciałaby wyglądać jak szkielet, ta ciągła wojna pomiędzy nami a naszym ciałem, musi się kiedyś skończyć. To, w jakim rozmiarze czujemy się najlepiej i wyglądamy naprawdę zdrowo zależy w dużej mierze od typu budowy ciała i struktury kości. Nie pozwólmy sobie wmówić utopijnej wizji kobiety idealnej. Piękno ukrywa się w różnorodności.

No i czemu kobiety o ciele np. wcześniej wymienianej gruszki, za każdym razem, gdy mają ochotę kupić nową parę jeansów, przechodzą katorgę i upokorzenie. Dlaczego, skoro tyle z nas posiada tego typu sylwetkę, nadal większość ubrań tworzonych jest dla pań o budowie ciała tzw. prostokąta.

Świat pod znakiem X

Taka mała dygresja. Zastanawialiście się, choć przez chwilę, jakby to było żyć w wyłącznym otoczeniu syndromu X? Wizja piżamowych kobiet, robiących zakupy w pobliskich supermarketach w pantoflach i szlafroku o poranku, nie brzmi zachęcająco. Do nadejścia tej chwili podobno mamy jeszcze jakieś 4 mln lat, ale lepiej dmuchać na zimne. To chyba pocieszająca informacja, bo coś mi podpowiada, że życie w takim babińcu nie byłoby wcale rajem na ziemi.

playboy

Vogue kontra Playboy

Powróćmy do tematu. Dla mnie kobieta atrakcyjna to przede wszystkim kobieta wyglądająca zdrowo. Chude modelki z pierwszych stron magazynów nie spełniają tego wymogu. To chyba nie przypadek, że tego typu periodyki skierowane są głownie do kobiet. Czasopisma dla panów natomiast, przedstawiają nieco inny kanon kobiecego piękna. Czy widzieliście może wielu heteroseksualnych mężczyzn zachwycających się modelkami z pierwszych stron Vogue? A co powiecie na np. takiego Playboya? Czy to przypadek, że kobiety tam prezentowane to często nie klasyczne „eski? Krągłości i seksowne damskie kształty są kwintesencją kobiecości, skąd więc przekonanie, że kobieta atrakcyjna powinna przypominać niekształtne, wyglądające często niezdrowo, modelki  promowane w czasopismach dla pań.

Na koniec pokuszę się i ja, wbrew temu co wcześniej napisałam, o krótki poradnik na ten tak popularny ostatnio temat.

Jak zostać kobietą idealną.

  1. Czy jesteś gruszką, czy klepsydrą, czy czym tam jeszcze sobie chcesz, kochaj siebie, dbaj o formę fizyczną i psychiczną, stwórz ze swego ciała oazę kobiecości i harmonii. To najlepsza recepta na zdrowe, atrakcyjne ciało. Życzę ci abyś była najbardziej nieidealna jak tylko się da, w swojej własnej idealności.